niedziela, 4 września 2011

informacje powakacyjne


 Od Mai:

"z najlepszych treści do bloga to ci mogę opowiedzieć moje ostatnie zdarzenie:
Natanek wywrócił się na rowerze i na rutynowej wizycie na Traugutta na chirurgii dziecięcej okazało się, że trzeba założyć gips. Tak, tak ma synek ma gips, bo sobie chrząstkę w stawie łokciowym odkleił. Pan lekarz był bardzo zabawny i aktywny, udawał, że sadza Jonka na koniu, co chwilę kazał mu przybijać piątkę i żółwiki i nagle spojrzał na mnie i tak mocnym tonem: A Pani co, chemia czy Hare Kriszna :) :) :)

Mój stan aktualnie jest taki, że zewnętrznie mam się super, emocjonalnie też.

Medycznie sprawa dość bardziej skomplikowana. Mój stan generalnie jest dość zaawansowany."

Pomimo ogromnej ilości badań i konsultacji, bardzo trydno było ustalić stan na dzisiaj.

"Dlaczego tak trudno to ustalić? Ano po pierwsze dlatego, że badania miałam robione w różnych miejscach - w Warszawie, prywatnie w Euromedicare oraz w dolnośląskim Centrum Onkologii właśnie. Standardy opisów badań są tak różne, że lekrze nie potrafią tego porównać, a płyt z niewiadomych mi powodów lekarze za bardzo nie oglądają... Na dodatek na oddziale chemioterapii we Wrocławiu za każdym razem bada mnie inny lekarz, brak więc lekarza prowadzącego, który od początku do końca znałby historię pacjenta...
Frustrujące..."
 
Co więc ustalono:

Z badań głowy niejasno wynika, że najprawdopodobniej choroba nie postępuje w tym miejscu i guzy sie zmniejszyły.

"Jestem też po konsultacjach u neurologa i okulisty, którzy potwierdzili moje dobre samopoczucie, czyli wystawili opis, że nie widzą żadnych nieprawidłowości (co przy zmianach w mojej głowie jest bardzo dobrą wiadomością :) )"

Piątkowa wizyta u lekarza z wynikami zleconych dodatkowych badań (wcześniejsze nie dały żadnych sensowynych informacji) była dla Mai bardzo trudna.
"Tomograf pluc wykazal postęp choroby, to znaczy guz w płucu sie powiekszył, są też przerzuty w dwóch miejscach do kregoslupa.."(odcinek szyjny).

Maję to bardzo załamało, ponieważ włożyła w leczenie bardzo dużo wysiłku  fizycznego i emocjonalnego.  
"mialam ogromnego dola, ale na szczescie juz przeszedl i zebralam sie ponownie do "stanu mobilizacji""

I warto tutaj przytoczyć słowa mamy Mai: "... tak leczy sie raka - metoda prób i błędów... "
I co najważniejsze: "Pomimo wielu zmian, moj stan nie wykazuje żadnych nieprawidłowosci"

Co dalej:
"dwa miejsca w kregoslupie będę miała naświetlane punktowo we Wrocławiu najnowoczesniejszym sprzetem jakim można dysponowac. Lekarka radiolog jest bardzo opiekuncza i powiedziala, że tkanka kostna w kregoslupie sie odbuduje, wiec jestem dobrej mysli.
Bardzo duza nadzieje pokładam w konsultacjach gliwickich (12 września), mają tam bardzo dobry ośrodek, cyberknifem "operują" przede wszystkim mózg i pluca...
 
...a poza tym żyję tym, że Natanek poszedł do zerówki, a Lenkę przysposabiam do przedszkola. Wdrażamy też nową nianię, a wszystko po to, żeby mamusia miała dużo czasu na zdrowienie :)"

Niech Mai mobilizacja będzie dla nas wsparciem do kolejnej mobilizacji naszych myśli i modlitw, żeby w końcu chorobę utrzymać w ryzach i skutecznie zacząć leczyć.
Maja naprawdę ma się super i jest w dobrej formie (ciała, ducha i umysłu) i jest to niebywałe:)!
I niech tak będzie...

1 komentarz:

  1. Dziekujemy za te wpisy!
    Dobrze, dobrze! Skoro trudno lekarzom ocenić stan zdrowia to znaczy, że nic nie jest ewidentne i przesądzone. I to prawda, że siła i tak wielka determinacja jest niebywała i najważniejsza.
    Jestem pewna, że dzięki tej majowej mądrości i trzeźwemu podejściu Doboszki poradzą sobie, ale też cały czas "mobilizujemy nasze myśli", żeby nigdy im tej siły nie zabrakło, a chwilowe dołki wykorzystujemy do jeszcze mocniejszego odbicia się.
    Buziaki!!!!
    Basia i Jurek

    OdpowiedzUsuń