czwartek, 19 kwietnia 2012

Kilka słów od Mai


0. Jestem na leku i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Wiążę z nim duże nadzieje.

1. Od 2 miesięcy biorę udział w sesjach theta healing (www.alchemiaduszy.pl), które polecam każdemu, kto szuka inspiracji dla swojego ciała i duszy i ich integracji. Są dla mnie bardzo ważne. Sesje Theta Healing wzmacniam regularną medytacją w oparciu o drogę Eli Nowalskiej, do której lektur zachęcam każdego kto poszukuje...

2. czuję się ogólnie dobrze i pozytywnie, czerpiąc dużo energii z wewnątrz i zewnątrz, włącznie z każdej myśli i emocji do mnie wysyłanej od innych, za które bardzo dziękuję.

3. Staram się ignorować upierdliwości związane z chorowaniem. A one niestety bywają, no nie będę ściemniać, że 5 lat temu czułam się sprawniej. Doskwierają mi dwie rzeczy - ból oczu i kłopot z ostrością w jednym oku. Oraz torbiel w brzuchu niewiadomego pochodzenia, która spowodowała, że wyglądam jak w 6 miesiącu ciąży i którą trzeba usunąć, a nastąpi to po długim weekendzie. Ale damy rady, to przecież drobiazgi...

4. Sprawa leku jest dla mnie nadal dość absorbująca i niepokojąca. Lek jest niezarejestrowany w Europie, pierwszą dawkę załatwiłam pełnopłatnie w prywatnej klinice w Paryżu (wypełniony stos dokumentów, zgoda francuskiej komisji leków, sprowadzanie do szpitalnej apteki - czary mary, hocki-klocki. Kasiu Wisniewska-Renie - bez Ciebie nic by z tego nie było. Twoja waleczność i hart jest dla mnie inspiracją. Zazdroszczę Ci tych owsików w pupie :) :) :) ). Bardzo dziękuję Ci Siorko za Twoje zaangażowanie!!!

Leku starczy  do 2 maja. Do tego czasu muszę załatwić kolejną partię oraz w ogóle ciągłość partii, co na chwilę obecną nie jest pewne. Opcja pierwsza - kolejna wizyta w Paryżu i odpłatność. Opcja druga i trzecia - dzięki Panu Dziadziuszko z Gdańska załatwiamy dwa inne źródła. Najprawdopodobniejsze jest to, że będę włączona w program rozszerzonego dostępu do badań w Holandii. Oznacza to wizytę w Maastricht jeszcze w kwietniu. Mam nadzieję, że do  maja zdążymy bez zawirowań :)

czwartek, 5 kwietnia 2012

francuskie niespodzianki wielkanocne

Bardzo radośnie mi podzielić się z Wami informacją, że Maja wzięła sprawy w swoje ręce i pojechała do Paryża po ten lek, o którym pisałam w poprzednim blogu ( najnowsza chemioterapia dostosowana do Jej typu nowotworu).
Nie wiem za dużo więc bez szczegółów -ogół jest taki:
Maja dzisiaj wraca z lekiem w torebce!!!:)


W przeddzień szczególnych Świąt Wielkanocnych proszę Was o magazynowanie wokół Mai modlitw, myśli, słów- wszystkiego co może się zamanifestować w rzeczywistości.
Wiemy, że to działa:)