niedziela, 30 października 2011

Muzyka, ciało, dusza

Wiemy, że muzyka jest dla nas ważna.
Potrafi nas przytłoczyć i zirytować, ale to rzadziej, bo najczęściej wybieramy taką, którą lubimy.
Dlaczego?
Dlatego, że na nas dobrze wpływa. Pobudza nas albo wprost przeciwnie wycisza.
Przekazuje silne, wzruszające emocje takie jak miłość, cierpienie, tęsknota...
Muzyka porusza w nas bardzo skrywane obszary, które często na codzień zupełnie są ignorowane.

Muzyka jest obecna w naszym życiu i jest ważna bez względu na to czy mamy tego świadomość czy nie.
Maleńkie dziecko nie potrafi mówić, tańczyć, śpiewać, a w rytm muzyki kołysze się z uśmiechem lub inną zaciętą miną. Nikt tego go jeszcze nie nauczył.

A gdyby ktoś powiedział, że muzyka na nas działa w sposób niewyobrażalny, że dźwięki mają moc która uzdrawia?


Jeśli ktoś zainteresuje się tym tematem przesyłam linka do Akademii Dźwięku, gdzie właśnie leczą dźwiękami http://www.akademiadzwieku.com/

Maja zainteresowała się tym tematem i odbyła długą podróż do Gdańska.
Poniżej krótka informacja od niej:)

"wróciliśmy z Gdańska, no i fajnie było.

Akademię Dźwięku prowadzi właśnie ta babeczka ze swoim mężem. Zabiegi wykonywał on.
 Zabieg polegał na tym, że kładłam się na wygodnym łóżeczku, a on uderzając poszczególne kamertony zbliżał je do mojego ciała. Fala dźwiękowa rozchodzi się na odległość ponad 1 m, tak więc kiedy zbliży się kmerton do ciała, to dźwięk przechodzi całe ciało.
Miał on bardzo dużo różnych kamertonów, o różnych częstotliwościach. Badania wykazują, że na poszczególne organy ciała działają poszczególne częstotliwości.
Tak więc podczas sesjii otrzymałam wzmocnienie na cały organizm, układ moczowy, wątrobę, kości, układ krwi. A całość zakończyła się terapią antynowotworową, którą mam teraz 4 razy dziennie wykonywać w domu. Terapia polega na użyciu 8 kamertonów, które zakupiłam i na poddawaniu się wibracji każdemu z nich po kolei, przez około 1 minutę każdy. Na sam koniec uderzam dwa kamertony, zgodnie z otrzymanym schematem, których dźwięki "się gryzą". Według badań, komórka nowotworowa bardzo źle znosi zmianę częstotliwości dźwięków i po wysłuchaniu całej gamy, a następnie po otrzymaniu wibracji dwóch kamertonów, po prostu pęka!!!

Brzmi to tak przekonująco, że jedynym wyjściem jest, że to działa :)

A jak zadziała, to wszyscy będziecie biedni, bo Was będę nękać dźwiękami do końca życia. Podobno leczą przeziębienia, gorączkę, bóle stawów czy kości, a nawet otyłość... "

sobota, 22 października 2011

co Ty piszesz na tym blogu?!

No właśnie co ja piszę?

Maja w zeszłym tygodniu otrzymała drugą dawkę chemioterapii i też niestety otrzymała normalną na tą pogodę, dawkę jesiennego wirusa, który spowodował jednak zapalenie oskrzeli  i bardzo złe samopoczucie.

Dodatkowo spotkała na swojej drodze bardzo "ciepłego" i  charakteryzujący się dużą "empatią" lekarza, który dał jej do zrozumienia, że Jej stan zdrowia oraz Jej samopoczucie nie mieszczą się w statystykach medycznych i genralanie nie rozumie dlaczego jedno nie odpowiada automatycznie drugiemu.
Dlaczego czuje się dobrze, nic ją  nie boli, nie ma problemów neurologicznych, bólów głowy, świetnie funkcjonuje i wcale nie ma zamiaru się poddawać chorobie.

Przez to zdarzenie, a także przez to, że czuła się fizycznie źle, miała DUŻEGO dołka. Dodatkowo weszła na mojego bloga i przeczytała, że się dobrze czuje i że jest wszystko w  porządku.
Pomyślała sobie: Boże co ta Sylwia tam pisze, ja się czuję dobrze?!!! czuję się fatalnie!!!!!!

Tydzień więc nie był najlepszy:(

Jednak koło środy wszystko wróciło do stanu przed chorobą.
To wszystko zmotywowało ją do przejrzenia wnikliwie wszysktich dostępnych informacji na temat swojej choroby. Wniosek nasunął się Jej jeden:  statystycznie nie powinna już być wśród nas...

Jest z nami i ma się świetnie. Pozdrawia wszystkich, którzy mają włosy dłuższe niż 1 cm:):)
Będę miała wkrótce zdjęcie-świeżynkę to zaprezentuję

Wczoraj siedziałyśmy u mnie wieczorem i nie mogłyśmy się nagadać.
Ciągle jest tyle do zrobienia. Ciągle uczymy się żyć. Bierzemy od siebie tyle wspaniałych myśli i uczuć, które zapraszamy, żeby z nami zostały dłużej albo żeby już nie odchodziły w ogóle.
Często się nie udaje od razu, ale mamy na to dużo czasu

..potrzebnego aby każda nasza cząsteczka ciała pamiętała po co tutaj na Ziemi jesteśmy.

piątek, 14 października 2011

październikowe informacje

Maja w zeszłym tygodniu zakończyła serię naświetleń. Jak pisałam wcześniej, zmiany się wycofują co wszystkich bardzo cieszy.

Wiem, że wszystkich cieszy, bo to czuję:)

Najbardziej cieszy jednak to, że Maja dobrze się  miewa i terapia ta nie przyniosła jakiś poważniejszych skutków ubocznych.

W tym tygodniu we wtorek Maja rozpoczęła już kolejną serię chemioterapii, ale innej, która powinna zadziałać na ten rodzaj nowotworu.

Co tydzień będzie teraz Maja przyjmowała lekarstwo poprzez kroplówkę.

Po pierszej dawce nie ma objawów ubocznych, nawet "rzygulinki" więc Maja jest super zadowolona i dzięki temu ma też chęć i siłę oraz potrzebę szukania niekonwencjonalnych sposobów leczenia. 
I wierzymy, że w końcu trafi na to czego szuka...:)